poprzedni nastepny pomoc  
linki autorzy opracowań książki kontakt lista tematyczna lista chronologiczna strona główna  

Mukaczewo - wciąż potrzebna jest pomoc !

 

          Mukaczewo - położone nad rzeką Latoricą ponad 100 tysięczne miasto - ofiara powodzi, która nawiedziła region zakarpacki Zachodniej Ukrainy. Z pomocą powodzianom pospieszyła społeczność międzynarodowa wysyłając żywność, lekarstwa, ciepłą odzież i specjalistyczny sprzęt.

          Polski Kościół Adwentystów Dnia Siódmego miał w tej pomocy swój wkład. W dniu 6 stycznia do Mukaczewa dotarł zorganizowany przez Chrześcijańską Służbę Charytatywną (ChS CH) transport żywności i odzieży. Dary te dzięki niezwykłemu zaangażowaniu mukaczewskich adwentystów trafiły do osób najbardziej potrzebujących: ofiar powodzi, rodzin wielodzietnych, ludzi chorych i samotnych.

          Lwów. Piękny kwietniowy poranek. O godzinie 7.00 miejscowego czasu wsiadamy do samochodu i rozpoczynamy naszą podróż do Mukaczewa. Przed nami 270 km. niełatwej drogi, której większa część wiedzie przez Karpaty. Naszym kierowca i przewodnikiem jest brat Sasza Panin. On doskonale zna drogę - czujemy się bezpieczni. Wraz z bratem Zenonem Nawrotem zastanawiamy się, co zobaczymy w mieście, które zaledwie kilka miesięcy wcześniej nawiedziła największa w historii tego regionu powódź. Jesteśmy pełni oczekiwań i obaw. Jedziemy na spotkanie z naszymi siostrami i braćmi, by przedstawić im dalszą propozycję współpracy na rzecz dzieci powodzian. Mamy konkretny plan: zaprosić grupę dzieci z Mukaczewa na planowane w miesiącu sierpniu kolonie w Zakopanem.

          Mamy piękna pogodę. Widoki zapierają dech w piersiach. Jadąc przez górskie tereny, jak w wesołym miasteczku - raz wspinamy się w górę, to znów opadamy w dół. Podziwiamy malownicze, pokryte lasem drzew liściastych, zbocza gór, które o tej porze roku maja odcień brązu. Tylko miejscami przebija się zieleń wysokich jodeł. Wysokie szczyty Karpat pokrywa śnieg. Towarzyszy nam wartki nurt rzeki Latorici. Trudno, naprawdę trudno słowami oddać to naturalne piękno....

          Do Mukaczewa docieramy o godz. 12.30. Wjeżdżamy do centrum miasta. Wszędzie widać ślady niedawnej powodzi: zniszczone jezdnie, "rozmyte" chodniki, wiele domów obdartych jest z tynku. Wyraźnie widać dokąd doszła woda. Udajemy się na ulicę Sylwaja. Tu mieści się Dom Modlitwy 1-szego Zboru w Mukaczewie. Tu już na nas czekają...

          O godz. 13.00 rozpoczyna się uroczyste nabożeństwo dziękczynne. Przybyli przedstawiciele 3 mukaszewskich zborów Kościoła Adwentystów. Sala wypełniona jest po brzegi. Obok siebie siedzą Ukraińcy, Rosjanie, Węgrzy, Niemcy i Żydzi - mieszkańcy Mukaczewa, wszyscy - siostry i bracia w Chrystusie Jezusie. Pastor okręgu mukaczewskiego brat Ilia Pirczak kieruje do nas ciepłe słowa powitania.

          Po wspólnej pieśni i utworze wykonanym przez miejscowy chór zostaję poproszony do kazania. Czy będę musiał mówić po rosyjsku? Kamień spada z serca: wśród zgromadzonych jest brat Kołodziej, który zgadza się być moim tłumaczem. Mogę więc swobodnie rozmawiać w swoim języku. Moje wystąpienie opieram na Ewangelii Mateusza 25, 31-46. Mówię o praktycznym wymiarze chrześcijaństwa: niesieniu pomocy potrzebującym. "To nie pragnienie zbawienia za dobre uczynki ale przepełnione Bożą miłością serce każe nam karmić głodnych, ubierać nagich, odwiedzać chorych i samotnych, pocieszać strapionych. "Mam też okazję by złożyć przed zgromadzeniem sprawozdanie z przeprowadzonej w naszym kraju akcji: "Pomóż dzieciom Ukrainy". Powołując się na słowa Jezusa "bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać" mówię o błogosławieństwie jakie stało się udziałem osób i zborów, które zaangażowały się w to piękne dzieło miłosierdzia. Brat Zenon w imieniu zboru w Warszawie i Diecezji Wschodniej przekazuje zgromadzonym braterskie pozdrowienia z Polski.

          Na nabożeństwie obecna jest też siostra Kalina Birmele z USA, która wraz ze swoimi dwiema przyjaciółkami przywiozła pomoc charytatywną dla mieszkańców Zakarpacia. To ona, gdy dowiedziała się o epidemii gruźlicy która wybuchła po powodzi, zebrała środki na zakup specjalnej szczepionki. Koszt dwumiesięcznej kuracji przy użyciu tej szczepionki sięga 3600 $ USA. Ministerstwo Zdrowia Ukrainy złożyło w  Stanach Zjednoczonych oficjalne zapotrzebowanie na 6000 szt. tej szczepionki. Bóg pobłogosławił siostrze Kalinie. Dotarła do wielu sponsorów i przywiozła na Ukrainę 13500 szczepionek. Przemawiając do zebranych ze łzami w oczach siostra Birmele mówiła, że wszyscy jesteśmy tylko narzędziami w rękach Boga. Jesteśmy rękami, nogami i ustami Jezusa Chrystusa. Bóg przez nas pragnie dokonać wielkich rzeczy, jeśli tylko pozwolimy się przez Niego używać.

          Wysłuchaliśmy wypowiadanych wzruszonym głosem słów podziękowań. Siostry i Bracia z Mukaczewa na nasze ręce składają podziękowania dla tych wszystkich osób w Polsce, które przekazały dar serca na rzecz osób dotkniętych przez powódź. Pomoc z Polski dotarła w najbardziej krytycznym momencie: w  środku zimy, gdy kończyły się już zapasy żywności, a wielu osobom potrzebna była ciepła odzież. Dzieci ze zboru wręczają nam piękne bukiety kwiatów. W oczach kręcą nam się łzy, nie łatwo ukryć wzruszenia....

          Po nabożeństwie spotykamy się z przedstawicielami rad trzech miejscowych zborów, by przedstawić im plan letnich kolonii dla dzieci powodzian. W imieniu ChS Ch zapraszamy grupę 12 dzieci z Mukaczewa. Nasi Bracia informują nas o dalszych działaniach na rzecz dzieci potrzebujących. Miejscowy zbór prowadzi akcję wypieku chleba. Codziennie 100 bochenków świeżego chleba rozdawanych jest bezpłatnie głodnym ludziom. Można by uczynić znacznie więcej, gdyby tylko zdobyć środki na zakup specjalnej maszyny i piecu do wypieku chleba. Przekazujemy 300 DM na zakup marki i pieniądze na wyrobienie paszportów dla zaproszonych do Polski dzieci.

          Po wspólnym obiedzie udajemy się na zwiedzenie miasta. Brat Ilia pokazuje nam najbardziej zniszczone rejony. Na ulicy Artioma woda całkowicie zniszczyła kilkanaście domów. Robimy zdjęcia: podwórka pełne gruzu, połamane deski, resztki zniszczonego domowego sprzętu, fragmenty odzieży... Aż trudno uwierzyć, że jeszcze do niedawna toczyło się tu normalne życie. W niektórych miejscach usunięto juz ślady powodzi, a na miejscu zburzonych domów wyrosły już fundamenty nowych. Mukaczewo dźwiga się z ruin. Domy można odbudować łatwiej niż zrujnowana ludzką psychikę...

          Wędrując po ulicach Mukaczewa wszędzie spotykamy się z ludzka życzliwością. Pozdrawiają nas po rosyjsku, ukraińsku i węgiersku. Łatwo się zorientować, że brat Ilia jest tu postacią znaną i lubiana. To on "dowodził" adwentystyczną akcja pomocy. I to, z czego możemy być dumni: Kościół Adwentystów zorganizował największą pomoc dla ofiar powodzi! Odwiedzamy domy naszych wyznawców. Nawet te domy, których konstrukcja nie została naruszona nie są najlepszym miejscem do mieszkania. Wilgoć i zagrzybienie sprzyjają rozwojowi wielu chorób. W Mukaczewie i okolicy ponad 400 osób zachorowało na gruźlicę. Wciąż więc jest wiele do zrobienia.

          Na koniec naszej wizyty brat Ilia zachował szczególny punkt programu. Zatrzymujemy się obok trzypiętrowego budynku, który z wyglądu przypomina internat. Na wejściowych drzwiach szarego domu widnieje logo ADRY. U wejścia stoi ubrany w zielony mundur wojsk pogranicza szczupły żołnierz. Brat Ilia wymienia z nim kilka słów i juz po chwili znajdujemy się na III piętrze. To, co widzimy jest dla nas szokiem! Za metalową krata pilnowana przez kolejnego "pogranicznika" znajduje się cały tłum ludzi: kobiety, dzieci i starcy. Spoglądam na brata Zenka zupełnie zdezorientowany: gdzie jesteśmy? Co to za ludzie? Co oni tu robią? To obóz dla nielegalnych uciekinierów. Żołnierz otwiera kratę i nagle znajdujemy się w samym środku ludzkiego mrowia. Nigdy nie zapomnę tego widoku: w 8 niewielkich pokojach stłoczono tu 103 osoby w tym 80 dzieci. Wszyscy są niedożywieni, brudni, a niektórzy chorzy. Warunki urągają ludzkiej godności. Pastor Ilia wyjaśnia nam, że jest to jeden z dwóch obozów dla nielegalnych uciekinierów z Afganistanu, Indii, Syri Lanki i Wietnamu. Ci ludzie zostali przyłapani na nielegalnym przekroczeniu granicy i umieszczeni w obozie. Obóz początkowo mieścił się "pod chmurka". Mężczyźni, kobiety i dzieci mieszkali w nieogrzewanych namiotach. Dopiero dzięki staraniom ADRY władze miasta przekazały budynek w którym umieszczono kobiety, dzieci i starców. Mężczyźni wciąż mieszkają w starym obozie. Obydwa obozy rosną z dnia na dzień. ONZ daje pieniądze na utrzymanie tylko 25 ludzi, a rząd Ukrainy nie przekazuje żadnych środków. ADRA jest dla nich ostatnią szansą. Jednak ogrom potrzeb zaczyna przerastać możliwości naszych braci. Brakuje wszystkiego: żywności, środków higieny, lekarstw, pieluch dla dzieci.

          Jak trudno było znieść spojrzenia pełnych smutku dziecięcych oczu, które w geście przyjaźni wyciągają do nas ręce i pozdrawiają "SALAM ALEJKUM... DOBRYJ DEŃ... ZDRASTWUJTIE ... Ich matki patrzą na nas tępym wzrokiem. One straciły już wszelka nadzieję. Nie maja juz niczego: ojczyzny, domu, pracy, przyjaźni. Nie mają jutra, nie mają siły by witać nas SALAM ALEJKUM. Ich marzenia o lepszej przyszłości skończyły się na tym obozie. Nie mają już dokąd wracać. Co czeka ich jutro?

*

          To był najmocniejszy punkt, akcent naszej wizyty w Mukaczewie. Zenek jest zszokowany nie mniej niż ja. Wracamy do Lwowa i nie jesteśmy w stanie o czymkolwiek innym myśleć. Przed oczami cały czas mamy obraz tych smutnych, brudnych twarzy dzieci. Nie możemy zapomnieć tego spojrzenia pełnego błagania: o chleb, o miłość, o nadzieję. SALAM ALEJKUM wciąż brzmi w naszych uszach. Jak trudno zachwycać się pięknem Karpat myśląc o tamtym smutnym miejscu. Zachodzące słońce oświetla zbocza gór, odbija się w blaszanych dachach domów, srebrzy pokryte śniegiem szczyty. Przypominam sobie słowa adwentowej pieśni:

   Gdy słońce zajdzie nad naszą ziemie,
   Niebiański ranek zaświta nam. 
   Przyjdzie kres wszystkim troskom cierpieniom,
   Gdy słońce zajdzie u niebios bram.

          Słońce chowa się za wierzchołkami Karpat, a ja w głębi serca modlę się modlitwą apostoła Jana - "PRZYJDŹ PANIE JEZU".

SALAM ALEJKUM !

Mariusz Maikowski, Zamość, kwiecień 1999 r.

fax: 084-6270900

[początek]