poprzedni nastepny
linki autorzy opracowań książki kontakt lista tematyczna lista chronologiczna strona główna  

Alfred J. Palla

Czy Bóg wstydzi się grzeszników:
Dawid i cudzołożna niewiasta

Młody, przystojny człowiek stał się władcą jednego z najlepiej prosperujących państw świata. Bóg nazwał go mężem "według swego serca" (1Sm.13:14). We wszystkim wiodło mu się wspaniale. Mieszkańców królestwa przybywało. Cieszyli się pokojem i dostatkiem. Król odniósł wiele zwycięstw na wojnie. Powierzył więc dowództwo generałowi, a sam osiadł na laurach.

Pewnego dnia spacerując po tarasie pałacu dojrzał piękną kobietę. Brała kąpiel w sadzawce na dachu pobliskiego domu. Ogarnęła go pożądliwość. Zdecydował, że musi ją mieć, pomimo, że jak się dowiedział była zamężna. Wezwał ją do siebie. Niedługo potem Betszeba przekazała mu krótką wiadomość: "Poczęłam".

Mężem Betszeby był Uriasz, dzielny oficer w armii króla. Dawid kazał go wezwać, niby w nagrodę, dla zasłużonego odpoczynku, a faktycznie, aby Uriaszowi przypadł zaszczyt ojcostwa. Po spotkaniu z królem Uriasz jednak nie poszedł do domu. Następnego dnia, gdy doniesiono królowi, że zamiast w domu oficer spędził noc w bramie pałacu królewskiego, Dawid wezwał go i zapytał:

- Dlaczego nie poszedłeś do swojego domu?

- Twój generał i twoje wojsko obozują z narażeniem życia w otwartym polu, ja zaś miałbym pójść do mojego domu, jeść, pić i obcować z moją żoną? Takiej rzeczy uczynić nie mogę!

Dawid zaprosił więc Uriasza na ucztę, mając nadzieję, że gdy się upije, pójdzie do swej żony. Ten jednak znów położył się ze sługami króla, a do domu nie poszedł.

Król Dawid robił wszystko, aby zakryć swoją winę. Na nic. Wydało mu się, że pozostał tylko jeden sposób. Po cudzołóstwie chwycił się zbrodni. Napisał list do swego generała, nakazując posłać Uriasza tam, gdzie bitwa najgorętsza i odstąpić od niego, aby zginął. Wierny Uriasz zaniósł wyrok na własne życie.

Dawid wziął piękną żonę Uriasza dla siebie. Rozbił dom Uriasza, przelał niewinną krew. To samo stało się później w jego domu. Poczęte w cudzołożnym związku dziecko nie przeżyło. Wpływ Dawida w jego własnym domu zmalał. Dzieci naśladowały go w złym. Córkę Dawida zgwałcił jego syn Ammon. Inny syn Absalom zbuntował się i zbrojnie wystąpił przeciwko ojcu.

Dawid musiał uciekać z Jerozolimy przed wojskami Absaloma. Poboczem szedł za nim człowiek, który obrzucał go klątwami i kamieniami. Wydawało się, że wszyscy odwrócili się od króla. Naród widząc przykład pomazańca Bożego, znalazł wymówkę dla swoich grzechów, tak iż standard moralny podupadł wraz z autorytetem króla. W państwie zapanował chaos. W domu Dawida rozłam. On sam był bliski załamania.

Dawid skruszył się. Upadł na kolana, wołając: "Zmiłuj się nade mną, Boże według łaski swojej, według wielkiej litości swojej zgładź występki moje! Obmyj mnie zupełnie z winy mojej i oczyść mnie z grzechu mojego... Serce czyste stwórz we mnie, o Boże, a Ducha prawego odnów we mnie! Nie odrzucaj mnie od oblicza swego i nie odbieraj mi swego Ducha Świętego! Przywróć mi radość z wybawienia twego i wesprzyj mnie duchem ochoczym! (Ps.51:3-4.12-14)

Bóg usłyszał i odpuścił jego grzechy. Nie powstydził się Dawida. To z linii Dawida i Betszeby przyszedł na świat Mesjasz. Bóg przywrócił Dawidowi także dobrą reputację. Żydzi do dziś nadają jego imię swoim dzieciom częściej, niż jakiekolwiek inne, a i wśród chrześcijan zawsze należało ono do najpopularniejszych.

Dawid napisał: "Błogosławiony ten, któremu odpuszczono występek, którego grzech został zakryty! Błogosławiony człowiek, któremu Pan nie poczytuje winy (Ps.32:1-2).

Nie mniej konsekwencje grzechów króla Dawida były niemałe. Salomon miał sporo problemów z kobietami i nawrócił się dopiero w starości. Słabości ojca i syna przyczyniły się do rozpadu królestwa izraelskiego na dwie części po śmierci Salomona.

* * *

Biblia mówi o niewieście "przyłapanej na jawnym cudzołóstwie" (J.8:4). Kobietę przyłapano na gorącym uczynku. Zgodnie z Prawem Mojżeszowym taką osobę można było ukamienować. Tak kobietę, jak mężczyznę. Mężczyźni jednak wnieśli pewną poprawkę do tego prawa i w czasach Jezusa mężczyzn nie kamienowano. Bywało natomiast, że przyłapany mężczyzna brał udział w kamienowaniu, zapewne jako bezwolna ofiara i świadek grzechu (sic!).

Tak więc złapali ją. Wyciągnęli z domu niecałkiem ubraną; nieuczesaną. Krzyczała wniebogłosy przerażona. Wtedy ktoś uderzył ją w twarz. Prowadząc taką grzesznicę faryzeusze czuli się świętsi. Ciągnęli ją więc zakurzonymi ulicami, ściągając uwagę przechodniów. Prawie każdy podnosił kamień i ruszał za nimi.

Jeden z faryzeuszy wpadł na pomysł, aby zaprowadzić ją do Jezusa. Faryzeusze mieli Mu za złe, że opowiadając ludziom o miłości i dobroci Bożej odwraca uwagę od ich nakazów i zakazów. Myśleli: "Jeśli rzuci w nią kamieniem, pryśnie Jego czar jako nauczyciela miłosierdzia i przebaczenia, a jeśli postąpi wbrew Prawu Mojżeszowemu, to i Jego ukamienujemy".

Kiedy doszli na miejsce, kobieta nie miała odwagi spojrzeć przed siebie. Wiedziała, że jest winna i zasługuje na śmierć. Jezus widział jak nią poniewierali. Stała drżąca z lęku, skulona z zażenowania. Obok niej duchowni o surowych twarzach. Nie zważając na jej sińce pchnęli ją na ziemię w kierunku Jezusa.

- Mojżesz w Prawie kazał nam takie kamienować, Ty zaś, co powiadasz? - powiedzieli.

Jezus nie podniósł na nią oczu. Wiedział, że przeszła swoje. Udając, że ich nie słyszy siedział ze wzrokiem utkwionym w ziemi i pisał na piasku.

Zniecierpliwieni Jego milczeniem i pozorną obojętnością, faryzeusze przystąpili bliżej, domagając się odpowiedzi. Jednak, kiedy ich wzrok powędrował za oczami Jezusa stracili grunt pod nogami. Ludzie widząc raptowną zmianę w ich zachowaniu, tłoczyli się, aby zobaczyć jej przyczynę.

Jezus podniósł się i spojrzał na duchowych przywódców narodu. A w spojrzeniu sprawiedliwego jest moc. Oczy winnych nie lubią patrzeć sprawiedliwemu w oczy. Wzrok Jezusa palił jak żywy ogień. Powiedział:

- Niech ten z was, który jest bez grzechu, pierwszy rzuci w nią kamieniem.

Syn Boży znał grzechy każdego z nich. Lista na piasku pod Jego stopami była szczegółowa. Winni struchleli na myśl, że Jezus ujawni ich nieprawości przed tłumem. Jeden po drugim, opuszczali więc wzrok i kamienie, odchodząc chyłkiem, a za nimi tłum.

Kiedy zostali sami z niewiastą Jezus podniósł wzrok, pytając:

- Kobieto, gdzież są ci co cię oskarżali?

W Jego głosie był ton współczucia i miłosierdzia. Kobieta zebrała więc odwagę i podniosła głowę i rozejrzała się ostrożnie. Zamiast tłumu z kamieniami w rękach zobaczyła same kamienie. Spojrzała na Jezusa.

- Nikt, Panie!? - odpowiedziała pytająco, gdyż pomyślała: "Odeszli, bo są grzesznikami. Nie są lepsi ode mnie, ale ty, Panie ty jesteś. Jesteś czysty, sprawiedliwy, święty. Ty jesteś bez grzechu. Jesteś Mesjaszem, Synem Bożym. Możesz podnieść kamień i rzucić we mnie. Dlaczego tego nie czynisz, Jezu?"

Jezus odpowiedział:

- I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz.

Kiedy niewiasta usłyszała te słowa, coś zmiękło w jej sercu. Ze łzami dziękowała Mu wyznając swe grzechy. Usłyszała głos Boga. Wydał jej się niczym zapach róży, jak tęcza po burzy. Odeszła odmieniona. Przebaczenie jakiego doznała było początkiem nowego życia. Ellen White tak napisała zmianie, która zaszła w jej sercu:

"Stało się to dla niej początkiem nowego życia, pełnego czystości i spokoju, poświęconego służbie Bożej. Podnosząc z upadku tę duszę, Jezus uczynił większy cud, niż uzdrawiając dolegliwości fizyczne; uzdrowił chorobę ducha... W tym akcie darowania kobiecie winy i zachęcenia jej do lepszego życia charakter Jezusa przejawia się w pięknej doskonałej sprawiedliwości. Nie osłania grzechu, ani nie pomniejsza znaczenia winy, a jednak dąży nie do potępienia, lecz do wybawienia. Świat miał dla tej zbłąkanej kobiety jedynie pogardę i potępienie, Jezus natomiast znalazł dla niej słowa pocieszenia i nadziei. Sam bezgrzeszny - litował się nad słabością grzeszników, i starał się dopomóc, wyciągając swą pomocną dłoń. Tam gdzie obłudni faryzeusze nie znaleźli nic innego poza pogróżkami, Jezus rzekł do niej 'Idź i odtąd już nie grzesz'."

Zwróćmy uwagę, że Pan Jezus nie powiedział: "Nie potępiam cudzołóstwa", bo Bóg potępia cudzołóstwo, jak każdy grzech. Pan Jezus nie powiedział: "Nie potępiam grzechu", lecz "Nie potępiam ciebie". Bóg nienawidzi grzech, ale miłuje grzesznika. Smuci się widząc grzech w naszym życiu, ale nas nie potępia. Takiego ducha powinni mieć wszyscy, którzy naśladują Jezusa.

Nie jest Jego naśladowcą ten, kto bezczynnie pozwala grzesznikowi staczać się w dół, a ograniczają się jedynie do potępienia. Ci, którzy to czynią często mają niemniej win na sumieniu, niż ten którego potępiają. Ludzie nie miłują grzeszników, natomiast kochają grzech. Bóg nie miłuje grzechu, ale kocha grzesznika.

Pan Jezus nie wstydzi się być nazwany naszym bratem, pomimo, że wszyscy jesteśmy grzesznikami. Mówi: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy" (Mt.11:28). Przyjdźcie do Mnie oszuści, cudzołożnice zbliżcie się do mnie! Myślicie, że was odrzucę? Spójrzcie, w mojej ziemskiej rodzinie byli oszuści, jak Jakub, prostytutki, jak Rahab, cudzołożnicy, jak Dawid, nawet cudzołożnice!

Odpuszczenie, które oferuje Jezus jest inne od tego, które dać może człowiek w konfesjonale. Jest to odpuszczenie, z którym przychodzi nowe życie. Pan Jezus stoi teraz przed drzwiami twego serca. Pukając, mówi: "Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną" (Ap.3:20).

Jezus zapłacił za ciebie wysoką cenę. Nie złotem, ani srebrem, lecz swoim sprawiedliwym życiem i niewinną śmiercią. Przyszedł po to, by umrzeć za twoje grzechy. Bóg nie odrzuca, ani nie gardzi grzesznikami, skoro przyszedł, aby wziąć na siebie nasze grzechy. Zbawienie jest za darmo z łaski, ale nie jest tanie. Jezus zapłacił za nie pełną, ogromną cenę. Przyjmij je, zamiast nieść brzemię grzechów na sobie.

Pewien robotnik przez wiele lat odkładał pieniądze na podróż statkiem na Alaskę. Wydał na bilet niemal wszystkie pieniądze, toteż gdy zobaczył luksusowy statek, pomyślał, że restauracja na nim musi być bardzo droga. Niewiele mu zostało pieniędzy, toteż poszedł do taniego sklepu blisko portu. Kupił ser i suchary.

Przez pierwsze dni nie mógł się napatrzeć pięknych widoków. Widoczne ze statku wybrzeże Kanady było zapierające dech w piersiach. Przez pierwszych kilka dni nie przeszkadzało mu więc zbytnio, że do jedzenia miał tylko ser i suchary. Pod koniec rejsu ser zaczął pleśnieć, a suchary się kończyć. Zapachy jakie dochodziły go z pokładowej restauracji przyprowadzały go o zawroty głowy. A komentarze turystów, którzy nie mogli się nachwalić dobrej kuchni powiększali jego agonię.

Na dzień przed końcem rejsu nie wytrzymał. Podszedł do stewarda, aby zapytać ile kosztuje posiłek na statku. Steward poprosił, aby pokazał mu bilet. Stwierdził, że zapłacił za cały bilet, a zatem i za posiłki, które zawierały się w cenie biletu.

Biblia mówi: "Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości" (1J.1:9). Bóg miłuje grzeszników i gotów jest odpuścić "wszelkie nieprawości", gdy przychodzimy do Niego w skrusze, jak to uczynił Dawid.

Bóg może uczynić coś czego nie potrafi człowiek. Odpuszczając grzech daje nam moc, aby zwyciężyć grzech i stać się nowym stworzeniem, jak to uczynił w przypadku Jakuba czy kobiety przyłapanej na cudzołóstwie. Po cóż więc nosić je na sobie, albo wyznawać grzesznemu człowiekowi, skoro możemy przyjść ze wszystkimi do miłosiernego Boga?!

Czy pragniesz spędzić wieczność z takim Bogiem!? Jeśli tak, przyjmij Go jako swego jedynego Pana i Zbawiciela. Okaż Mu wdzięczność i lojalność, czyniąc wszystko, o co prosi cię w swoim Słowie.


kontak z autorem serwisu
Sylwestrem Szady
sylwetka i pisarski dorobek autora artykułu
kontakt z autorem artykułu Alfredem Palla
Wydawnictwo BETEZDA

Adres serwisu:
http://www.eliasz.pl

Chrzescijanski Serwis Promocyjny
Chrzescijanski Serwis Promocyjny

Ostatnie zmiany: 07.07.2000 r.

[